Kłamstwo i Prawda
- dnia Styczeń 19, 2015
- przez Marcin
0
Dzisiejszą sesję uzdrawiania miałem w temacie kłamstwa i prawdy.
Nie lubię kłamania. Nie potrafię kłamać. Nie lubię, gdy inni mnie okłamują. W życiu świadomie może skłamałem ze 2-3 razy. Niestety, łatwo ze mnie wyciągnąć różne rzeczy, bo jak ktoś mnie się o coś spyta, trudno mi tę osobę okłamać. Źle się z tym potem czuję. Ale źle się też czuję z tym, gdy ktoś ode mnie wyciągnie prawdę, którą wolałbym, żeby ta osoba nie znała.
Sesja zaczęła się od myśli i emocji związanych z tym, że inni mnie okłamują. W sumie nie jest istotne, czy faktycznie tak jest, czy są to moje wyobrażenia. Ważne jest to, co doświadczam, jak to czuję, jakie pojawiają się myśli u mnie. Świat zewnętrzny jest lustrem nas samych, tego, czego nie chcemy widzieć w sobie i prowokuje nas do wchodzenia w pewne doświadczenia, żeby zobaczyć, co ukrywamy przed sobą. W tym przypadku domyślałem się, że na głębszym poziomie siebie sam siebie okłamuję, wypieram to jednak ze swojej świadomości i na wyższym poziomie tkwię w odczuciu, że inni mnie okłamują, sam trzymając się silnie poczucia, że mówię prawdę, że daję innym i sobie prawdę. W skrócie: wyparcie czegoś ze świadomości u siebie i projekcja tego na zewnątrz siebie. To już nie ja okłamuję siebie, ale inni okłamują mnie.
W sesji wchodziłem coraz głębiej i głębiej w swoją podświadomość. A raczej byłem wciągany. W sesjach, które robię sobie, czy innym, poddaję się procesom, przestaję kontrolować, robić coś, żeby coś osiągnąć. Te sesje są niedziałaniem. Puszczam kontrolę, a wtedy odblokowują się naturalne procesy uzdrawiania. Nic praktycznie nie muszę robić, samo się wszystko robi. Kontrola z mojej strony jedynie zaburza naturalne procesy. Wracam do opisu sesji. Więc najpierw pojawiały się myśli i emocje związane z okłamywaniem mnie przez innych, ale w pewnym momencie pojawiła się świadomość, że sam siebie okłamuję. Sam daję sobie kłamstwo. Okłamuję siebie, kim tak naprawdę jestem, okłamuję siebie, co tak naprawdę chcę, okłamuję siebie, co lubię, co preferuję, w co tak naprawdę wierzę. Poczułem, jak bardzo sam siebie okłamuję, praktycznie we wszystkim. Poczułem, jakim jestem kłamcą. To była głębsza warstwa mnie samego, którą wyparłem ze świadomości. Dlatego na wyższym poziomie siebie, czułem, że to inni mnie okłamują, a ja daję innym, czy sobie prawdę. Kolejne okłamywanie samego siebie :). Wyparcie ze świadomości czegoś na jednym poziomie, a na wyższym projekcja tego na zewnątrz i tkwienie w przeciwieństwie u siebie.
Doszedłem więc świadomością do miejsca w swojej podświadomości, gdzie czułem jak okłamuję siebie. Uważam, że ten mechanizm w psychice: wyparcie czegoś i projekcja, i tkwienie w przeciwieństwie tego, co się wyparło, służy temu, żeby oddalać się świadomością od traumy, od czegoś, czego nie chcemy doświadczać. Tworzymy sami sobie labirynt, żeby utrudnić dojście do czegoś, czego nie chcemy dotykać w sobie. Odwracamy uwagę po to, żeby jak najbardziej utrudnić sobie zobaczenie czegoś w sobie, czegoś, co jest nieprzyjemne, co kiedyś silnie zabolało. Tutaj u mnie była to prawda. Poczułem, jak bardzo nie chcę znać prawdy, widzieć prawdy, być świadomy prawdy. Chodzi o tą rzeczywistą prawdę, aspekt siebie prawdziwego. W sesjach, które robię, nie jest istotne, dlaczego ta trauma powstała, ważne jest, co dzieje się w tu i teraz, w co wierzę, jakie mam myśli itd., jak widzę daną rzecz, jakie mam wyobrażenia na tych głębszych poziomach mnie samego, w podświadomości. To wszystko powoduje jakąś moją reakcję na dany aspekt mnie prawdziwego, w tym przypadku na tą rzeczywistą prawdę.
W niedziałaniu lubię to, że nie trzeba kombinować, nie trzeba zastanawiać się, co robić, jak rozwiązać jakiś problem, jak coś uzdrowić itd. Samo się dzieje to, co właściwe, gdy pozwoli się na to. Nie trzeba przecież kontrolować bicia serca, czy jak ma płynąć krew. To się samo dzieje. Podobnie jest z uzdrawianiem. Gdy staramy się kontrolować tym, blokujemy naturalne procesy. Albo my trzymamy w dłoni uzdrawianie i kontrolujemy tym, albo przestajemy to robić, robiąc miejsce temu, co naturalne. Puszczanie kontroli, odblokowuje to, co naturalne. Dlatego to jest takie proste, gdy przestanie się kombinować, kontrolować, wysilać itd.
Na koniec sesji zawsze jest integracja tego wypieranego ze świadomości aspektu siebie prawdziwego. W tej sesji była to prawda. Nie jednak jakaś iluzja prawdy, substytut prawdy, a rzeczywista prawda. Taki aspekt nigdy nie ma przeciwieństwa. Gdy jestem świadomością w takim aspekcie, nie widzę niczego, co byłoby przeciwieństwem jego. Co innego, gdy jestem świadomością w substytucie danego aspektu siebie prawdziwego. Wtedy zauważam przeciwieństwo. Dlatego w tej prawdziwej rzeczywistości nie ma dualizmów, nie ma doświadczania ich. Nie ma walki pomiędzy nimi.
Na pewno to nie jest koniec tego tematu. Blokad tego aspektu może być więcej. Zawsze jednak jakiś krok w kierunku siebie prawdziwego, w kierunku totalnego otwarcia oczu na to, co tak naprawdę jest.
Najnowsze komentarze