Siedzę w Nocy
- dnia Luty 09, 2015
- przez Marcin
0
1:27 w nocy. Siedzę, słucham muzyki, konkretnie M83, piję herbatę rooibos.
Wszystko jest cudowne, pięknie skonstruowane. Im głębiej wchodzę w siebie, im bardziej odkrywam prawdę, tym wszystko ma coraz większy sens.
Mam pewne podejście do duchowości, dążenia do oświecenia itd. Nie podoba mi się wiele w tym temacie. Można to porównać do zaćmienia Słońca. Kiedyś uważano je za karę Boga, dopiero później nauka pokazała, jak jest i błędne wyobrażenie o karze Boga przestało istnieć. Podobnie, według mnie, jest z rozwojem duchowym. Mnóstwo jest takich błędnych wyobrażeń. Dlaczego? Myślę, że dlatego, że jak się czegoś nie widzi, tworzy się w tym miejscu wyobrażenie. I często różniące się dużo od prawdy.
Wyobraźcie sobie, że przylatujecie na pewną planetę. Mieszkają na niej też ludzie. Jednak, widzicie dziwną rzecz. Większość choruje na grypę. Tylko nieliczni i to bardzo nieliczni są zdrowi, wolni od grypy. Widzicie, jak Ci zdrowi siadają na cudownych fotelach, jak inni siadają przed nimi. Jak dają im kwiaty. Ci zdrowi mówią, jak to jest pięknie być w tym stanie, wolności od grypy. Mówią o ścieżkach do tego stanu. Niektórzy potworzyli nawet religie.
Myślę, że podobnie jest tutaj na Ziemi, jeśli chodzi o rozwój duchowy i dążenie do oświecenia. Robi się z tego nabożeństwo, religię. Jest podobna sytuacja, jak z zaćmieniem Słońca.
Oświecenie to po prostu normalny stan totalnego zdrowia. Nie jest czymś nadzwyczajnym. To tak, jak na tej planecie, tam wolność od grypy traktowana jest jako coś nadnaturalnego. A dla nas jest to śmieszne, bo wiemy, że grypa to grypa. Wszystko można nadmuchać wyobrażeniami. Z wyjścia do kiosku po gazetę, można zrobić nabożeństwo. Można zamówić orkiestrę, tłumy. I z czegoś prostego, zwykłego, zrobi się coś ogromnego.
I po co to?
Może dlatego, żeby utrudnić sobie uzdrowienie?
Nigdy nie lubiłem idei guru. Są uczniowie, jest guru. Moim guru jest rzeczywistość. W każdej chwili uczy mnie. I to dosłownie. Wystarczy umieć czytać, znać klucz. Każde doświadczenie, każda chwila. Jest to konkretne.
Podstawowy mechanizm jest prosty: wyparcie, projekcja, utożsamienie się. Na tym to wszystko się opiera. Cała iluzja, choroby, niepowodzenia, nieprzyjemności itd.
Wyparcie czegoś ze świadomości, z siebie, ze swojej prawdziwej tożsamości, projekcja tego na zewnątrz siebie, ale już w formie substytutu, coś staje się źródłem substytutu tego, co wyparliśmy z siebie, aspektu swojej prawdziwej tożsamości. I dochodzi utożsamienie się z nową wersją siebie.
To jest podstawowy mechanizm, na którym zbudowany jest świat iluzji, który wydaje się rzeczywisty i jest traktowany jako rzeczywisty.
Stan naturalny to stan, w którym jesteśmy wszystkimi aspektami swojej prawdziwej tożsamości. Nie ma odrzucania żadnego aspektu, wypierania go z siebie, ze świadomości. W tym stanie dzieje się emanacja nas prawdziwych na świat, na zewnątrz. To jest rzeczywistość.
Problemy pojawiają się, gdy wypieramy jakiś aspekt siebie. Wtedy wchodzimy w obszar iluzji, w obszar snu. Powstaje pustka, brak. I zaczyna się podróż w kierunku zapełniania tej pustki w sobie. Niestety, nie idzie się w kierunku rzeczywistości, stanu pierwotnego. Idzie się jeszcze głębiej w iluzję. Wypełnia się tą pustkę iluzjami, nazywam je substytutami aspektów swojej prawdziwej tożsamości. Jest to ciągłe działanie. Nawet jak poczujemy chwilowo np. miłość, ona zacznie odchodzić, znikać ze świadomości. Dlaczego? Bo nie jest to prawdziwa miłość, tylko iluzja. Nie jest naturalna, więc musi być ciągle sztucznie podtrzymywana, jej istnienie.
Z tego, co widzę, praktycznie większość działań ludzi na Ziemi, to pogoń za takimi iluzjami, za substytutami tego, z czym stracili kontakt w sobie. Tak naprawdę można powiedzieć, że to jest nieustanne szukanie siebie. Na najgłębszym poziomie jest odrzucanie siebie prawdziwego, powstaje w tym miejscu pustka, nieświadomość i zaczyna się podróż w poszukiwaniu swojej tożsamości, tego, kim się jest itd. Niestety, podróż ta dzieje się w złym kierunku. Zamiast budzić się do swojej prawdziwej natury, do rzeczywistości, następuje coraz głębsze wchodzenie w iluzję.
Myślę, że czas zacząć wychodzić z tej schizofrenii duszy. Zacząć w końcu żyć rzeczywistością, zamiast tkwić w iluzjach umysłu. I nie mowię o rzeczywistości, o jakiej zaczwyczaj się mówi. Chodzi mi o coś więcej.
Najnowsze komentarze