Zmuszanie się do Działań
- dnia Styczeń 30, 2015
- przez Marcin
0
W dzisiejszej podróży w głąb siebie dotarłem do warstwy, w której poczułem coś w rodzaju impulsów do działania. Było tego mnóstwo. Wszystkie muszę to, muszę tamto. Totalny chaos. Poczułem w pewnym momencie, że to bazuje na wyparciu czegoś głębszego we mnie. Gruntem, do którego to było przyczepione, okazało się być wyparcie działań ze swojej prawdziwej tożsamości. Czyli, najpierw działania z siebie prawdziwego, na tym płaszczyzna wyparcia, czyli brak, poczucie pustki, nieświadomość, działania z siebie prawdziwego są stłumione, wyparte ze świadomości itd. I do tego przyczepione były impulsy do działań, ale już z siebie fałszywego, z tożsamości fałszywej.
Od kilku dni czułem intensywniejsze zmęczenie robieniem czegoś, do czego się zmuszam. Robieniem czegoś, w czym nie czułem siebie. Zacząłem widzieć, jak tworzę różne wyobrażenia, wizje celów, co powinienem zrobić, co osiągnąć itd. Ale coś mi w tym nie grało. Czułem, że to bazuje na wyparciu ze świadomości czegoś we mnie. Że gruntem tego wszystkiego jest jakaś płaszczyzna wyparcia.
Teraz coraz bardziej jest dla mnie dziwne zmuszanie się do czegokolwiek. Do zdrowszego odżywiania, do medytowania, do bycia jakimś tam, miłym, kulturalnym, śmiesznym, poważnym itd. Po co to wszystko? Ja zmuszam siebie. Jeszcze raz. Ja zmuszam siebie. Gdzie w tym jestem ja? Jestem tym „ja”, czy tym „siebie”? A może ani jednym, ani drugim.
Widzę to tak. Głębiej np. czegoś mi się nie chce. Ale zmuszam się. Więc walczę z tym „nie chcę”, z tą częścią siebie, wypieram ją ze świadomości, bo nie chce ją być, chcę być tą, której się chce. Wypieram więc tą, którą nie chcę być, i zaczynam na siłę być tą, która chce. I zmuszam się do tego. Walczę sam ze sobą. Totalna paranoja :). Może to i działa na krótką metę. Coś zrobimy, coś osiągniemy, ale co z tego, jeżeli silniejsze wyparcie czegoś w nas odezwie się za jakiś czas, da o sobie znać.
Jestem za autentycznością. A żeby być autentycznym, trzeba przestać być podzielonym. Przestać odrzucać w sobie coś, czego nie chcemy, wiązać się z jakimiś iluzjami siebie itd. Nie tędy droga. Zresztą, zależy co chcemy doświadczać. Jeżeli iluzję, ok, tędy droga, możemy tak robić, to jest OK. Jeżeli jednak chcemy w końcu doświadczać rzeczywistości, doświadczać swojej rzeczywistej tożsamości, wtedy to nie jest właściwa droga. Nie poprzez odrzucanie kolejnych aspektów siebie, nawet tych iluzorycznych. Bo zawsze to prowadzi do kolejnej iluzji. Tworzą się kolejne warstwy na wcześniejszych warstwach i przez to coraz bardziej oddalamy się i oddalamy od swojej prawdziwej tożsamości. Stajemy się coraz bardziej sztuczni, nieprawdziwi, nieautentyczni.
Więc dzisiaj w sesji poczułem impulsy do działań, które nie pochodziły z mojej prawdziwej tożsamości. Nie emanowały stamtąd. Zamiast tego zagłuszały poczucie pustki, braku po wyparciu impulsów z siebie prawdziwego, odwracały uwagę, żebym ich nie widział. Do tego oczywiście dochodzi silne poczucie, że to jest moje tak naprawdę, że ja jestem w tym. Żeby jeszcze bardziej wymazać z pamięci, świadomości to, co się wyparło w sobie.
Nie wierzę w zmuszanie siebie do czegokolwiek. Nawet jak pojawia się lenistwo. Nie chce mi się czegoś i się zmuszam. Lenistwo ma swoją przyczynę głębiej. Więc po co je wypierać ze świadomości i wchodzić na wyższą warstwę iluzji siebie? OK, w końcu coś zrobię, jak się zmuszę, ale wyparte lenistwo zostanie we mnie i kiedyś znowu odezwie się. Będę za każdym razem musiał się zmuszać coraz bardziej, aż w końcu już nie będę dawał rady i kiedyś to wszystko, co tłumione, wybuchnie, nagle wypłynie w świadomość. Nie będę miał wtedy już siły, żeby to dalej tłumić w sobie.
Najnowsze komentarze